Logowanie/Rejestracja
Szukaj książek
Szukaj treści
Czat
Ostatnio odwiedzający
♀wai (★)♀silverraven (★)
♂rafar (★)
♀anjax8 (★)
oraz 1806 niezalogowanych...
Zaprzyjaźnione serwisy
|Wiech
Dodany przez system (★)Komentarze
W tej chwili jest dodany żaden komentarz
Dodaj komentarz
Dodaj książkę tego autora
Dzieła autora
Znasz inne książki tego autora?
zarejestruj się, aby móc budować treść serwisu
Tagi, jakimi są określane książki autora
- satyra
- humor
- felieton
- zbiór opowiadań
- opowiadanie
- opowiadania
- satyryka
- Wiech
- historia Polski
- sztuka
- drynda
- Helena
- Melpomena
- autobiografia
- teatr
- Warszawa
- wspomnienia
- literatura
- śmiech
- polka
Cytaty autora
Ksiuty z Melpomeną, ♀Aleksandra0709 (★★)
Hotello
(...) Murzyni w obecnym czasie w modzie. Do jakiego teatru się pan nie wybierzesz, dwóch, trzech ich przedstawia, a już najmarniej jeden. Podobnież artyści, co ich podgrywają, nie myją się z czarnej farby już po pare miesięcy - nie opłaci się jem, bo wiedzą, że w następnej sztuce znowuż za Murzynów będą. Żony jem w domu raban podnoszą, do pościeli nie chcą puszczać, ale żaden się nie myje. (...)
Rozchodziło się o to, że Turki wojnę jemu wypowiedzieli, a że duchowieństwu nie wypada się naparzać, wynajęli księża tego Murzyna, żeby się za nich z Turkamy obleciał.
A nazywał się on (...) Hotello, dlatego, ze Murzyni w hotelach najczęściej służą za dzwońców,czyli szwajcarów.
(...) Tak nasz z koleżką zgniewał, żeśmy chcieli się do niego podnieść i na scene wejść, towarzyskiego alibi go nauczyć. (...)
(...) ten Murzyn mówi:
\"Owszem, proszę duchownych osób, nagie knoty Turkom spuścić, ale pod waronkiem, że katolickie kobiete pod tytułem Desdymona za małżonkie mi dacie\".
\"Owszem, proszę bardzo - mówiom księża - załatwione\" - i dali jem ślub. Ale nadleciał ojciec tej kobiety i mówi, że mowy o tem być nie może, boby się nie mógł z czarnym zięciem w towarzystwie pokazać. Ale ponieważ ona się zgadzała, Murzyn zaczął się do teścia stawiać.
\"Odskocz, tatuś, od nowożeńców, bo będzie niedobrze. Widziałem metrykie - Desdymona jest pełnoletnia i pozwoleństwa rodziców nie potrzebuje. Chodź, Mondzia, do domu noc poślubne uskuteczniać!\"
I poszli. Pokazało się potem, że stary Desdymony miał rację. Murzyn okazał się skończonem żłobem i niemożebny w pożyciu.
Tak się złożyło, że sąsiadka, cholera, ukradła Murzynowej chustkie do nosa, którą on jej dał prezencie... Co ten lebiega o te chustkie za grandy toczył (...). Trzy godziny nasz wszystkich męczył, a najwięcej żonę.
(...) żona szuka wszędzie, nie może znaleźć, to (...) mówi, na jury, że w praniu.
Jak oparzony wyleciał, za chwilę jest nazad, widocznie na górze był, przejrzał na sznurach całe pranie, i wiesz pan, co zrobił?...
Wtenczas to właśnie chcieliśmy z koleżką iść do niego na te scene. \"Kobiete, łobuzie, bijesz o głupie chustkie za sto złotych?!\"
Ale na tem nie koniec. Jeden oficer, któren na posadę gienerała lefrektował i chciał Hotella z niej wyślizgać, do pucu mu natrajlował, że jeden podporucznik do Desdymony uderza. Myślał, że Murzyn podporucznika zimnem trupem położy i do mamra go za to zamkną.
Detalicznie wszystko mu streszczał, jak podporucznik się z jego żoną podbawiał. Ten niby tyż to słucha, ale furt powtarza: \"gdzie chustka\" i \"gdzie chustka\"?
Wiesz pan, jak się skończyło - przeliczył jeszcze raz bieliznę z magla i u d u s i ł żonę, ponieważ że chustki nie było!
(...) Zanadto nie trzeba się znowuż nad Murzynamy rozczulać, bo i między niemy dranie się trafiają. Jedź pan do Łodzi, to się pan przekonasz!
(...) Murzyni w obecnym czasie w modzie. Do jakiego teatru się pan nie wybierzesz, dwóch, trzech ich przedstawia, a już najmarniej jeden. Podobnież artyści, co ich podgrywają, nie myją się z czarnej farby już po pare miesięcy - nie opłaci się jem, bo wiedzą, że w następnej sztuce znowuż za Murzynów będą. Żony jem w domu raban podnoszą, do pościeli nie chcą puszczać, ale żaden się nie myje. (...)
Rozchodziło się o to, że Turki wojnę jemu wypowiedzieli, a że duchowieństwu nie wypada się naparzać, wynajęli księża tego Murzyna, żeby się za nich z Turkamy obleciał.
A nazywał się on (...) Hotello, dlatego, ze Murzyni w hotelach najczęściej służą za dzwońców,czyli szwajcarów.
(...) Tak nasz z koleżką zgniewał, żeśmy chcieli się do niego podnieść i na scene wejść, towarzyskiego alibi go nauczyć. (...)
(...) ten Murzyn mówi:
\"Owszem, proszę duchownych osób, nagie knoty Turkom spuścić, ale pod waronkiem, że katolickie kobiete pod tytułem Desdymona za małżonkie mi dacie\".
\"Owszem, proszę bardzo - mówiom księża - załatwione\" - i dali jem ślub. Ale nadleciał ojciec tej kobiety i mówi, że mowy o tem być nie może, boby się nie mógł z czarnym zięciem w towarzystwie pokazać. Ale ponieważ ona się zgadzała, Murzyn zaczął się do teścia stawiać.
\"Odskocz, tatuś, od nowożeńców, bo będzie niedobrze. Widziałem metrykie - Desdymona jest pełnoletnia i pozwoleństwa rodziców nie potrzebuje. Chodź, Mondzia, do domu noc poślubne uskuteczniać!\"
I poszli. Pokazało się potem, że stary Desdymony miał rację. Murzyn okazał się skończonem żłobem i niemożebny w pożyciu.
Tak się złożyło, że sąsiadka, cholera, ukradła Murzynowej chustkie do nosa, którą on jej dał prezencie... Co ten lebiega o te chustkie za grandy toczył (...). Trzy godziny nasz wszystkich męczył, a najwięcej żonę.
(...) żona szuka wszędzie, nie może znaleźć, to (...) mówi, na jury, że w praniu.
Jak oparzony wyleciał, za chwilę jest nazad, widocznie na górze był, przejrzał na sznurach całe pranie, i wiesz pan, co zrobił?...
Wtenczas to właśnie chcieliśmy z koleżką iść do niego na te scene. \"Kobiete, łobuzie, bijesz o głupie chustkie za sto złotych?!\"
Ale na tem nie koniec. Jeden oficer, któren na posadę gienerała lefrektował i chciał Hotella z niej wyślizgać, do pucu mu natrajlował, że jeden podporucznik do Desdymony uderza. Myślał, że Murzyn podporucznika zimnem trupem położy i do mamra go za to zamkną.
Detalicznie wszystko mu streszczał, jak podporucznik się z jego żoną podbawiał. Ten niby tyż to słucha, ale furt powtarza: \"gdzie chustka\" i \"gdzie chustka\"?
Wiesz pan, jak się skończyło - przeliczył jeszcze raz bieliznę z magla i u d u s i ł żonę, ponieważ że chustki nie było!
(...) Zanadto nie trzeba się znowuż nad Murzynamy rozczulać, bo i między niemy dranie się trafiają. Jedź pan do Łodzi, to się pan przekonasz!
Helena w stroju niedbałem, ♀Aleksandra0709 (★★)
(...) te nasze przodki w ogólności chomonciaki, czyli żłoby niepiśmienne byli, kościołów także samo jeszcze nie posiadali i do bożków się modlili.
Bożki, czyli bałwani, to byli drewniane albo kamienne faceci, zarządzające słońcem, wiatrem, deszczem i inszem gradobiciem. Sam najważniejszy między niemi był uskuteczniony z dębowej szczapy i cztery oblicza posiadał. A nazywał się Światowid (...).
Ale koniec końców poznali się nasze na bałwanach. Dowiedzieli się o tem szkopy i koniecznie chcieli naszych pradziadków chrzcić. Wtranżalali się do nasz na Ziemie Odzyskane i co i raz chrzciny urządzają.
Ale nasze przodki skapowali koniec końców, że ich przy tem w kant nabijają. (...) szkopy oprócz bałwanów meble także samo jem z domu wynoszą, na platformy układają i do Berlina wysyłka idzie. (...) spomknęli się wtenczas z Czechami i mówią: \"Chrzcijcie nas wy!\" (...) Mietek Piastuszkiewicz (...). Przygruchał sobie jedną Czeszkie, niejaką Dąbrowszczankie, na zapowiedzie dał i w krótkim czasie się z nią ochajtnął.
(...) i zaczęli się ogólnie chrzciny.
(...) Niemcy nic o tem nie wiedzieli. Przyjeżdżają za parę tygodni (...) i mowę zawalają do Mietuchny, że w dalszem ciągu zamierzają chrzciny nam wyprawiać. A Miecio w śmiech:
\"Kogo będzieta chrzcić, kiedy to wszystko ochrzczone?\"
\"Na czysto?\"
\"Na sto procent, niech ja skonam!\"
\"No, dobrze - mówią Niemcy - a bożki dlaczego stoją?\"
\"Dla chaseny, czyli towarzyskiej draki żeśmy ich zostawili, żeby was na wodę napuścić!\"
I w charakterze dowodu rzeczowego jak nie gwizdnie Mietek Światowida w jedną mordę, jak nie sztachnie w drugą mordę, w trzecią, w czwartą... A Dąbrowszczanka z wierzchu bożka parasolką.
Widząc to reszta gości, z czem kto miał pod ręką, leci grzać bałwanów. W trymiga zniszczyli wszystkich co do sztuki, żeby nie to, że warszawiacy, co na tych chrzcinach tyż byli, wyszabrowali większe partie bożków i opychali do Kowna Litwinom, którzy jeszcze przez czas dłuższy za poganów chodzili.
Widzą Niemcy, że krewa, kropidła pod pachy i chodu za Odre i Nyse!
Bożki, czyli bałwani, to byli drewniane albo kamienne faceci, zarządzające słońcem, wiatrem, deszczem i inszem gradobiciem. Sam najważniejszy między niemi był uskuteczniony z dębowej szczapy i cztery oblicza posiadał. A nazywał się Światowid (...).
Ale koniec końców poznali się nasze na bałwanach. Dowiedzieli się o tem szkopy i koniecznie chcieli naszych pradziadków chrzcić. Wtranżalali się do nasz na Ziemie Odzyskane i co i raz chrzciny urządzają.
Ale nasze przodki skapowali koniec końców, że ich przy tem w kant nabijają. (...) szkopy oprócz bałwanów meble także samo jem z domu wynoszą, na platformy układają i do Berlina wysyłka idzie. (...) spomknęli się wtenczas z Czechami i mówią: \"Chrzcijcie nas wy!\" (...) Mietek Piastuszkiewicz (...). Przygruchał sobie jedną Czeszkie, niejaką Dąbrowszczankie, na zapowiedzie dał i w krótkim czasie się z nią ochajtnął.
(...) i zaczęli się ogólnie chrzciny.
(...) Niemcy nic o tem nie wiedzieli. Przyjeżdżają za parę tygodni (...) i mowę zawalają do Mietuchny, że w dalszem ciągu zamierzają chrzciny nam wyprawiać. A Miecio w śmiech:
\"Kogo będzieta chrzcić, kiedy to wszystko ochrzczone?\"
\"Na czysto?\"
\"Na sto procent, niech ja skonam!\"
\"No, dobrze - mówią Niemcy - a bożki dlaczego stoją?\"
\"Dla chaseny, czyli towarzyskiej draki żeśmy ich zostawili, żeby was na wodę napuścić!\"
I w charakterze dowodu rzeczowego jak nie gwizdnie Mietek Światowida w jedną mordę, jak nie sztachnie w drugą mordę, w trzecią, w czwartą... A Dąbrowszczanka z wierzchu bożka parasolką.
Widząc to reszta gości, z czem kto miał pod ręką, leci grzać bałwanów. W trymiga zniszczyli wszystkich co do sztuki, żeby nie to, że warszawiacy, co na tych chrzcinach tyż byli, wyszabrowali większe partie bożków i opychali do Kowna Litwinom, którzy jeszcze przez czas dłuższy za poganów chodzili.
Widzą Niemcy, że krewa, kropidła pod pachy i chodu za Odre i Nyse!